Ten kolorowy domek z Charleston emanuje południowym urokiem

Paulina

Był rok 2004, kiedy projektantka wnętrz Cortney Bishop i jej mąż Baker kupili swój dom o powierzchni 4300 stóp kwadratowych w historycznej dzielnicy Sullivan's Island w Południowej Karolinie, zaledwie 20 minut jazdy od centrum Charlestonu. Ale wraz z ciągle zmieniającymi się potrzebami - narodziny ich dzieci, Rydera (12) i Lucy (9), plus dodanie dwóch mini Labradoodli, Jaggera i Boogie - ten tętniący życiem historyczny dom doczekał się wielu zmian, zanim stał się ciepłym i przyjaznym domem rodzinnym, którym stał się dzisiaj.

"Mój dom na zawsze pozostanie dziełem w toku" - mówi Bishop o miejscu, w którym mieszka od prawie 15 lat. "Ponieważ jest to stary, zabytkowy dom, wydaje się, że na horyzoncie zawsze jest jakiś projekt, czy to z czystego powodu, czy z pasji". W pewnym sensie, projektantka traktuje swój dom jako swoiste laboratorium badawcze, gdzie może swobodnie eksperymentować z farbami, tapetami i znalezionymi przedmiotami. W ciągu ostatnich 15 lat ten stuletni dom przeszedł renowację głównej łazienki i łazienki błotnej, a także doczekał się wielu nowych wersji oświetlenia, szafek, tapet i farb.

Co najważniejsze, posiadłość, która emanuje południowym urokiem, jest spokojna i przytulna - z dużymi tylnymi i przednimi werandami, basenem i mnóstwem miejsca do zabawy. W ostatniej rundzie modernizacji, Bishop zwróciła się o pomoc do Chairish, aby pomóc jej nadać domowi warstwowy charakter. Wejdź do tego kwintesencji południowego domu i podrzuć kilka pomysłów na dekoracje dla siebie.

"W ciągu ostatnich kilku lat odnowiliśmy główną łazienkę i łazienkę błotną; dodaliśmy pokój do łowienia ryb i polowania dla mojego męża; zainstalowaliśmy wbudowane szafki, oświetlenie i tapety; i pomalowaliśmy dom wewnątrz i na zewnątrz" - mówi Bishop o wielu trwających modernizacjach w jej historycznym domu. "Moja rodzina prawdopodobnie czuje, że coś jest zawsze w toku".

Następnie, jest tona małych pamiątek posypanych wszędzie: "Nazywam je moimi 'littles' - wypieszczone, ręcznie robione znaleziska, tekstylia, ceramika, dzieła sztuki. Nie mogłabym ich nie mieć!".

Jadalnia jest miejscem, które ma w sobie dużo siły. "Celem było mniej dekoracji, więcej zbieractwa", wyjaśnia projektantka. "Jadalnia jest przejściem do kuchni i na podwórko, więc ciągle mamy dzieci i sąsiadów biegających w tę i z powrotem. Jadalnia, która nie może zostać 'zabrudzona' jest koniecznością dla mojej rodziny. Mniej formalności, więcej rzeczywistości!". Bishop pomalował półki na książki w kolorze Farrow & Ball's Inchirya Blue, aby uzupełnić odważne żółte skórzane krzesła jadalniane z połowy wieku.

Dzięki temu, że jej dom służy jako swoiste laboratorium badawcze, projektantka była w stanie stworzyć ciepły i przytulny dom dla swojej rodziny, jednocześnie stale przesuwając granice swojej działalności projektowej.